sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział drugi


Minął czas wyczekiwań. Nic szczególnego się nie działo oprócz tego, że dostałam wyniki rekrutacji. Przyjęli mnie na wszystkie uczelnie tak jak Asię. Wybór padł na Bełchatów. Bardzo się cieszyłyśmy, że tam również się dostałyśmy. Od zawsze marzyłyśmy o mieszkaniu i studiowaniu w Bełchatowie. 

Nadszedł czas meczu. Od rana byłam podekscytowana. Nie mogłam usiedzieć w miejscu. Modliłam się w duchu, żeby ten czas jak najszybciej zleciał.  Gdy wybiła godzina 18 wyszłam z domu ubrana w reprezentacyjną bluzkę z numerem "16". Na podjeździe czekała już na mnie Asia ubrana również w koszulkę reprezentacyjną, ale z numerem "9". Ze względu na to, że mieszkamy w małej miejscowości pod Katowicami stwierdziłyśmy, że spokojnie wystarczą nam dwie godziny na dojazd. Przywitałyśmy się buziakiem w policzek i wsiadłyśmy do auta.

- Kierunek Katowice!-powiedziałam do przyjaciółki.
- Rozi wiesz że będziemy tym autem robić nie mniejsze zamieszanie niż siatkarze.-uśmiechnęła się Aśka.
- Ojj wiem. I wiesz jak ja to kocham.-uśmiechnęłam się szyderczo i z piskiem opon wyjechałam z podjazdu.

Tak jak przypuszczałam byłyśmy grubo przed czasem. Na szczęście miałyśmy gdzie zaparkować. Oczywiście moja przyjaciółka miała rację i robiłyśmy wielkie zamieszanie wśród ludzi głownie mężczyzn.  Byli zdziwieni faktem, że autem jechały dwie "niewinne" dziewiętnastolatki. Niech się patrzą. Z uśmiechem na twarzy pokonałyśmy parking i dostałyśmy się na halę. Było już tam dużo ludzi. Odszukałyśmy i zajęłyśmy swoje miejsca. Na płycie boiska rozgrzewali się już siatkarze. Nie pozostało nam nic tylko przyglądać się im.  Nagle poczułam, że mnie ktoś szturcha. Oczywiście była to Asia.

- Nie patrz się tak perfidnie na nich.
- No przecież po to tutaj jestem, żeby ich obserwować.-odpowiedziałam.
- Jesteś tu po to aby im kibicować, a nie wpatrywać się w nich jak w obrazek. To różnica.-powiedziała z wyrzutem patrząc na roześmianą grupkę siatkarzy.
- A Ty co? Sama na nich patrzysz.-uśmiechnęłam się w stronę siatkarzy którzy zerkali na nas.
- No i masz. Wezmą nas za hotki.
-  Przesadzasz. Zobacz idą w naszą stronę. Tylko bądź opanowana,  żeby nie wyszło że jesteśmy nienormalne.-nakazałam.
- Ale my przecież jesteśmy nienormalne.zaśmiała się serdecznie.
- Wiem, przynajmniej spróbujmy udawać. Może się nabiorą.
Ze perspektywy siatkarzy...

- Cichy laseczki na dziewiątej.-zagadał Wrona.
- W którym sektorze?-spytał.
- Tam.-wskazał ukradkiem palcem.
- Yyyy nie wiedziałem, że gustujesz w wiele  od siebie starszych kobietach, ale o gustach się nie dyskutuje.-uśmiechnął się serdecznie Pit.
- Ty pacanie chodziło mi o te dwie które siedzą niedaleko tych emerytek. Ty jak czasami coś palniesz to pożal się boże. 
- Trzeba było tak od razu a nie później na mnie naskakujesz.-odpowiedział zrezygnowany Pit.
-  To co idziemy zagadać?-spytał podekscytowany Andrzej. 
- Na mnie nie licz. Nie mogę się rozkojarzyć przed meczem.
- Ciapa z ciebie. Jak nie to nie. Pójdę sam. 
- Ja mogę z Tobą iść. Chętnie schrupałbym tą w "9".-wtrącił się dotąd przysłuchujący rozmowie kolegów ZB9 i uśmiechnął się wraz z Andrzejem do dziewczyn. 
- No to do dzieła.-postanowił Wrona.

Z perspektywy dziewczyn...

- Cześć dziewczęta.-przywitali się siatkarze. 
- Cześć.-odpowiedziały dziewczyny.
- Jestem Zbigniew Bartman a to jest Andrzej Wrona, ale to już pewnie wiecie.-przejął inicjatywę ZB9.
- Wstydem byłoby nie wiedzieć.-uśmiechnęłam się nonszalancko.-Ja jestem Rozalia a to moja przyjaciółka Asia.- to powiedziawszy najpierw wskazałam na siebie a potem na Aśkę. 
- Dałybyście się namówić na kawę albo coś więcej po meczu?-tym razem spytał Wrona charakterystycznie poruszając brwiami.
- Dla waszej wiadomości nie jesteśmy panienkami do towarzystwa i nie, nie damy się namówić. 
Co on sobie wgl myślał?!
Po chwili było słychać głos trenera jak woła do siebie siatkarzy. Całe szczęście. Nie będą się nam naprzykrzać. Po kilkunastu minutach mecz się zaczął. Będę mogła zapomnieć o niemiłym incydencie. 

Mecz zakończył się 3:2 dla Polaków. Kibicowałam przez cały czas. Ledwo mówiłam. Aśka również zdarła sobie gardło. Postanowiłyśmy zrezygnować z "polowania" na autografy. Jednak tak i tak musiałyśmy trochę poczekać, gdyż przy drzwiach wyjściowych było pełno ludzi a nie chciałyśmy się przepychać. Gdy postanowiłyśmy opuścić halę nie było już żadnego siatkarza rozdającego autografy. Byli już dawno w szatni. Dziękowałam za to Bogu. Miałam nadzieję, że po meczu Bartman z Wroną dadzą sobie spokój i nie będą chcieli nas już wyciągnąć na kawę. Wgl oni nie myślą bo gdzie mielibyśmy iść o tej godzinie na kawę. Przepraszam, przecież oni nie chcieli iść na kawę  Głupia ja. 

Przy wyjściu stali ONI. Nietrudno się domyśleć, że chodzi o Bartmana i Wronę. Jak ja mogłam ich nie zauważyć pomyślałam. No nic trzeba będzie się jakoś z nimi rozprawić. 

- Widzę, że jednak panie na nas czekały. Czyli propozycja aktualna?-spytał zadziornie ZB9.
On myśli, że to na mnie zadziała?! Głupiutki. 
- Dla Twojej wiadomości nie czekałyśmy na was. Żegnam.-odpowiedziałam i razem z Asią ruszyłam w stronę auta. Siatkarze jak na złość nie chcieli się odczepić i szli krok w krok za nami.
Gdy dotarliśmy do mojego auta kopara im opadła. Wiedziałam, że tak będzie. 1-0 panie Bartman.
- Ttto... Twoje auto.-wyjąkał Andrzej.
- Tak. - odpowiedziałam ze swoim firmowym uśmiechem i wsiadłam do auta. Asia już w nim była. Zapięłam pasy, pomachałam siatkarzom i z piskiem opon ruszyłam w stronę domu. 






__________________________________________________________________
Jest dwójka. Może trochę niedopracowana, ale jest. Nareszcie się wzięłam za siebie i coś napisałam ;) Myślę, że się spodoba. :D Liczę na szczere opinie :D 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ;D 
Pozdrawiam :D do następnego napisania :D