piątek, 10 maja 2013

Rozdział pierwszy


Minął tydzień...

- Mamo poradzę sobie.-upierałam się widząc, że chce mi pomóc w chodzeniu.-Nie jestem małą dziewczynką.
- No już dobrze, chciałam tylko pomóc..-odpowiedziała.
- Przepraszam. Wiem, ze chcesz dobrze. Rozumiem, że się o mnie boisz, ale dam radę. Wszystko jest dobrze, to już za nami.-uśmiechnęłam się.

Po kilku minutach byłyśmy już w aucie. Za nim się obejrzałam a już wjeżdżałyśmy na posesję.

- Nareszcie w domu.-powiedziałam wchodząc.
- Niespodzianka!- krzyknął tata z Asią.

Nie powiem zaskoczyli mnie. Na stole był tort i różne smakołyki. Nad drzwiami wsiał napis: "Witaj w domu". O mało co się nie rozpłakałam.Cieszyłam się, że nie zrobili ogromnej niespodzianki. Taka w zupełności mi wystarczyła. Posiedzieliśmy, pośmialiśmy się, powspominaliśmy i po około dwóch godzinach Asia poszła do siebie do domu. Wszyscy widzieli, że jestem zmęczona i stwierdzili, że muszę odpocząć. Zabrałam ze sobą piżamę i wzięłam kąpiel. Z myślą, że będę spała nareszcie w swoim łóżku weszłam do pokoju. Nic tu się nie zmieniło. W każdej części pokoju można było zauważyć jakiś akcent siatkarski. Na ścinach wisiały plakaty sportowców w tym siatkarzy i zegar. Na półce nad łóżkiem stała piłka z autografami naszych siatkarzy. W kącie leżały moje stare buty i ochraniacze do siatkówki. Kiedyś chodziłam na każdy trening. Grałam w szkolnej drużynie razem z Asią. Jednak to się zmieniło jak zachorowałam. W tym samym czasie Joasia również zrezygnowała z gry żeby być przy mnie i wspierać w trudnych chwilach. Moją uwagę przykuła ramka ze zdjęciem, która stała na biurku. Na zdjęciu byłam ja i Mateusz. Był to mój chłopak a zarazem pierwsza wielka miłość. Byliśmy wspaniałą parą. Każda dziewczyna zazdrościła mi tego związku. Był wysokim brunetem o brązowych oczach. Wszystko się między nami popsuło jak zachorowałam. Urwał ze mną kontakt i do tego czasu się nie odzywał. Wściekła na niego wrzuciłam zdjęcie do kosza i położyłam się do łóżka. Postanowiłam nie przejmować się przeszłością i zacząć wszystko od nowa. Z tą myślą zasnęłam.

Następny dzień...

Następnego dnia obudziłam się z wyśmienitym humorem. Postanowiłam,że dzisiaj zabukuję się z Asią  na uczelniach i odświeżę pokój. Wstałam i ubrałam się. Z związku, że na dworze było chłodno wybrałam taką stylizację. Gdy się już ogarnęłam zeszłam na śniadanie.

- Cześć mamuś.-przywitałam się.
- Cześć kochanie.-odpowiedziała.-Zrobiłam Ci już śniadanie.
- Kochana jesteś.-podziękowałam i zabrałam się za jedzenie.
- Co postanawiasz dzisiaj robić?-spytała.
- Tak myślałam, żeby zadzwonić do Asi czy by mi nie pomogła odświeżyć pokój i zabukowała się ze mną na uczelniach bo czas wielki żeby coś wybrać.
- Okej. To zadzwoń do niej. Ja będę się już zbierać do pracy. Życzę wam miłego dnia. Pa.-pożegnała się i wyszła.
- Pa.

Gdy zjadłam pomyłam naczynia i zadzwoniłam do Aśki. Zgodziła się bez namysłu. Już po piętnastu minutach była u mnie. Zabukowałyśmy się na uczelniach. Ja wybrałam uniwersytet medyczny w Bełchatowie  Łodzi i Poznaniu. Od zawsze chciałam zostać fizjoterapeutką. Natomiast Asia chciała zostać zawsze prawnikiem dlatego wybrała te same uczelnie, ale inne wydziały. Miałyśmy nadzieję, że dostaniemy się obie na tą samą uczelnię. Od zawsze chciałyśmy razem zamieszkać. Po tym pomogła mi trochę odświeżyć pokój. Pościerałyśmy kurze, pościągałyśmy stare plakaty i powiesiłyśmy nowe. Od razu lepiej wyglądało.Gdy skończyłyśmy postanowiłyśmy poplotkować przy kawie i ciastkach.

- Mam dla Ciebie niespodziankę.-powiedziała po jakimś czasie Asia.
- Jaką?-spytałam.
- Kupiłam dla nas bilety na mecz Polska-USA w Katowicach, który odbędzie się siódmego lipca.
- Normalnie kocham Cię, Uwielbiam, wielbię...i nie wiem co jeszcze.-cieszyłam się jak głupia.-Tylko jest jeden problem. Do tego terminu trzeba dostarczyć papiery na uczelnie, którą nas przyjmą.
- Ja nie widzę żadnego problemu. Napisali, że za dwa-trzy dni dadzą nam odpowiedź. Kiedy już będziemy wiedziały gdzie nas przyjęli od razu wsiadamy w auto i jedziemy dostarczyć potrzebne dokumenty.-odpowiedziała z optymizmem.
- Teraz też nie widzę żadnych utrudnień. Normalnie kocham Cię. Mówiłam Ci?-spytałam z uśmiechem.
- Może kilka...naście razy.-wyszczerzyła się.
- Aaaa jadę na mecz.-zaczęłam krzyczeć i tańczyć. Asia miała ze mnie niezły ubaw.
- No dobrze już dobrze. Wiem, że się cieszysz, ale już się uspokój. Musisz nad sobą panować bo zrobisz nam siarę przy siatkarzach.
- Poprawka: zrobimy siarę.-zaśmiałam się a Asia wraz ze mną.

Do dwudziestej godziny rozmawiałyśmy jak to będzie. Co ubieramy. O której wyjeżdżamy. I kogo autem jedziemy. Bez żadnych sporów ustaliłyśmy, że jedziemy moim autem. Jako że jestem zapalonym kierowcą nie mogłabym bezczynnie siedzieć na siedzeniu pasażera. Gdy mama wróciła z pracy wszystko jej opowiedziałam. Zgodziła się...musiała. Jestem już pełnoletnia i decyduje o sobie. Mam nadzieję, że ten czas szybko zleci .Cała w skowronkach zasnęłam nie spodziewając się jak ten jeden mecz zmieni moje życie.






__________________________________________________________________
I mamy jedynkę. Żadna rewelacja. Jak na razie nic nie wiadomo. W następnych rozdziałach postaram się aby akcja się rozwinęła. Jedynym plusem jest to że rozdział wyszedł dłuższy niż prolog. Miłego czytania :D 

czwartek, 9 maja 2013

Prolog


- Przynieś mi kartkę i długopis.-powiedziałam poważnie.
- Po co?-z zaskoczeniem spytała moja przyjaciółka Asia.
- Chcę spisać testament.-jak wcześniej powiedziałam to z powagą i zdecydowaniem.

Szkoda, że nie widzieliście miny mojej przyjaciółki. Wyrażała coś w stylu: "Wtf?! O.o". Nie wytrzymałam i się roześmiałam. Wszystkie złe emocje z Niej opadły.

- Widzę, że dobry humor Ci dopisuje.-powiedziała z nutką złośliwości, którą w Niej uwielbiam.
- Zawsze, wszędzie i o każdej porze.-wyszczerzyłam się.

Nie byłaby to dziwna sytuacja gdyby nie fakt, że leżę w szpitalu. Spytacie pewnie:dlaczego? Otóż mam (może już nie) białaczkę. Za tydzień opuszczam szpital, gdyż lekarze stwierdzili, że nie jestem już chora. Dlatego nie dziwi mnie reakcja przyjaciółki, pewnie pomyślała, że gorzej się czuję. A ja czuję się rewelacyjnie. Już teraz mogłabym wyjść i zacząć życie od nowa. Połowę  wakacji spędziłam na ostatnich leczeniach. Z czego bardzo ubolewam. Cieszę się, że chociaż pozwolili mi skończyć liceum i napisać maturę. Teraz czeka mnie wybór kierunku studii i uczelni. Ale o to będę się martwić później. Teraz marzę tylko o wolności...






__________________________________________________________________
No to mamy prolog ;) wyszedł trochę krótki. Ale następne rozdziały postaram się pisać dłuższe:)
KOMENTUJCIE ;D
Hej! Będzie to mój pierwszy blog, więc nie jestem jeszcze w tym obeznana :D Liczę, że się wam spodoba :D niedługo pojawi się tu prolog :D liczę na konstruktywną krytykę i mam nadzieję, że będą wam się podobać moje wypociny hehe :D no to do napisania :)